Jaka jest rola inżynierów w projektach budowlanych?
Ten artykuł podsumowuje ostatnią rozmowę z Wiktorem Kowalskim – inżynierem budownictwa reprezentującym biuro Buro Happold. Tym razem to nie architekt czy projektant krajobrazu, ale przedstawiciel moim niedocenianej, a kluczowej grupy zawodowej bierze udział w rozmowie.
Inżynier też buduje świat
Wiktor podkreśla, że wybrany moment na rozmowę jest idealny – Polska Izba Inżynierów Budownictwa właśnie uruchomiła kampanię „To my budujemy twój świat”. Jej celem jest zwiększenie świadomości społecznej o pracy inżynierów budownictwa – nie tylko jako tych, którzy „chodzą w gumiakach po błocie”, ale przede wszystkim jako ekspertów aktywnie uczestniczących w projektowaniu od samego początku. Wiktor zauważa, że wielu jego znajomych utożsamia go z architektem, gdy opowiada o swojej pracy. Z czasem przestał ich poprawiać, określając się ironicznie jako „architekt od konstrukcji”.
Pomimo że każda specjalizacja inżynieryjna – od konstrukcji, przez instalacje sanitarne i elektryczne – jest niezbędna w projekcie, to architekt najczęściej pozostaje głównym rozpoznawalnym twórcą danego budynku w oczach opinii publicznej.
Inżynier jako „backendowiec” świata budownictwa
Wiktor proponuje trafną analogię do świata IT – inżynierowie to „backendowcy”, podczas gdy architekci to „frontendowcy”, odpowiadający za interfejs, czyli to, co widzi użytkownik. To podejście pozwala lepiej zrozumieć podział ról – inżynierowie są odpowiedzialni za ukryte, lecz kluczowe aspekty działania budynku, a architekci za jego estetykę.
Czy rola inżyniera jest niedoceniana?
Motywem tej rozmowy była moja hipoteza, że wkład inżynierów bywa niedoceniany szczególnie konkursach architektonicznych. Wiktor zauważa, że choć to architektoniczne wizualizacje przyciągają uwagę mediów, nagród i opinii publicznej, to inżynierowie odpowiadają za to, by budynki nie tylko wyglądały dobrze, ale były funkcjonalne, bezpieczne, trwałe i zgodne z przepisami.
Ludzie często zakładają, że budynek „po prostu będzie działał”, nie zastanawiając się nad złożonością procesów projektowych i obliczeniowych stojących za komfortem cieplnym, akustyką, odpornością na pożar czy bezpieczeństwem konstrukcyjnym. To sprawia, że praca inżyniera pozostaje w cieniu – podobnie jak w innych branżach, gdzie aspekt estetyczny jest bardziej „medialny” niż techniczny.
Między matematyką a wizją – o roli inżyniera w procesie projektowym
Inżynieria w kontekście projektowania budynków często kojarzy się z niepodważalnymi zasadami – liczbami, prawami fizyki, modelami matematycznymi. To właśnie ten aspekt pozwala inżynierom z większą łatwością „udowodnić”, że dane rozwiązanie jest lepsze, bardziej racjonalne. Ale – jak dodaje Wiktor – nie zawsze jest to takie zero-jedynkowe. Inżynierowie również poruszają się w obrębie założeń i modeli, które nie są doskonałe i nie oddają rzeczywistości w pełni. Dlatego też zdarzają się sytuacje, w których dwóch specjalistów z tej samej dziedziny może mieć odmienne zdania. Takie różnice prowadzą do dyskusji, jednak nie są one oparte na subiektywnych gustach, jak często bywa w architekturze, lecz na wiedzy specjalistycznej i doświadczeniu.
Inżynier w konkursie architektonicznym – nie tylko tło
W coraz większym stopniu biura inżynierskie są zapraszane do współpracy już na etapie koncepcji konkursowej. To zmiana konieczna w kontekście rosnących wymagań dotyczących efektywności energetycznej, zrównoważonego rozwoju i redukcji śladu węglowego. Jury konkursowe – choć często zdominowane przez architektów – coraz częściej musi brać pod uwagę także twarde dane techniczne. Inżynierowie doradzają zatem m.in. przy doborze fasad budynków, przewidują lokalizację pomieszczeń technicznych, rezerwują przestrzenie pod konstrukcje i inne kluczowe elementy infrastruktury. Dzięki temu wygrany projekt ma szansę zostać zrealizowany w niemal niezmienionej formie, bez konieczności radykalnych zmian.
Przykład z Rotterdamu: konkurs jako licytacja na najniższy ślad węglowy
W jednym z ostatnich projektów konkursowych, w którym brało udział Buro Happold, wymagania poszły jeszcze dalej. Konkurs polegał bowiem na „licytacji w dół” – wygrywała propozycja z najniższym deklarowanym śladem węglowym. Taki proces wymagał ogromnego zaangażowania zespołu inżynierskiego w opracowanie innowacyjnego systemu konstrukcyjnego i koncepcji budynku jako całości. Projekt wygrał i obecnie przechodzi do etapu projektowania, a zespół stara się, by wszystkie wstępne deklaracje udało się zrealizować w praktyce. To potwierdza rosnące znaczenie parametrów technicznych w procesie oceny projektów – nie tylko wygląd i funkcjonalność mają znaczenie, ale też konkretne wskaźniki wpływu na środowisko.
Zdjęcie z budowy Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie - Buro Happold / Wiktor Kowalski
Cena jako kryterium? Często zbyt dominujące
W rozmowie zahaczamy też o realia polskiego rynku projektowego, gdzie niestety nadal często decydujące znaczenie ma cena. Zdarza się, że kryterium wyboru wykonawcy czy biura projektowego sprowadza się do zaproponowania najniższej kwoty – co może prowadzić do szeregu problemów już na etapie realizacji. Choć coraz więcej mówi się o jakości, śladzie węglowym i innowacyjnych rozwiązaniach – presja budżetowa nadal odgrywa dużą rolę, szczególnie w sektorze deweloperskim.
Jak budować realistyczne projekty bez niszczenia wizji?
Pojawia się kluczowe pytanie – jak pogodzić techniczną realność z wizjonerskim podejściem architektów? Jak nie zabić pomysłowości, a jednocześnie nie dopuścić do fiaska realizacyjnego? Odpowiedź kryje się w partnerskiej relacji i wzajemnym zrozumieniu. Każda ze stron musi jasno komunikować swoje priorytety i być gotowa na kompromis. Projekty, które kończą się sukcesem, to te, w których inżynierowie i architekci spotykają się pośrodku. Nawet najbardziej szalony pomysł można zrealizować – pytanie tylko, za jaką cenę i w jakim czasie.
To inżynierowie często są „strażnikami realizmu” – jeśli nie powstrzymają pewnych pomysłów na etapie projektu, może się to skończyć przekroczeniem budżetu, opóźnieniami, karami umownymi i napięciami z inwestorem czy wykonawcą. Dlatego tak ważne jest, by o kluczowych decyzjach rozmawiać wcześnie i szczerze – tak, by uniknąć kryzysów na późniejszych etapach.
Udział w konkursach – motywacja i ryzyko
Jak już pisałem, Inżynierowie coraz częściej wspierają architektów w przygotowywaniu konkursowych koncepcji bez wynagrodzenia, licząc na późniejsze zaangażowanie w realizację projektu w przypadku wygranej. Sama wygrana nie zawsze jednak gwarantuje gratyfikację – szczególnie jeśli mówimy o drugiej czy trzeciej nagrodzie, które zwykle nie prowadzą do dalszych etapów projektowych.
Warto jednak pamiętać, że tego rodzaju współpraca wiąże się z napięciami dotyczącymi budżetu i podziału obowiązków – moment, w którym projekt przechodzi z fazy konkursowej do realizacyjnej, bywa krytyczny pod względem uzgodnień finansowych i organizacyjnych.
Rosnące wymagania, malejące stawki
Wiktor wskazuje również na niepokojącą tendencję w branży – wyraźny "wyścig w dół", jeśli chodzi o stawki za usługi projektowe. Tymczasem oczekiwania wobec dokumentacji – zarówno jej szczegółowość, jak i kompletność – stale rosną. Choć w branży konstrukcyjnej zmiany te nie są aż tak drastyczne, inżynierowie instalacji sanitarnych czy elektrycznych doświadczają prawdziwej rewolucji od czasu upowszechnienia technologii BIM.
Projektowanie to nieustanna gra w ping-ponga
Na koniec dnia, współpraca na linii archiktekt-inżynier to często gra w ping-ponga. Niewielka zmiana w projekcie architektonicznym może pociągnąć za sobą poważne modyfikacje w projekcie instalacyjnym lub konstrukcyjnym. I odwrotnie – inżynierowie również wpływają na decyzje projektantów.
Tego rodzaju „projektowy ping-pong” potrafi generować frustracje i spięcia, ale bywa również źródłem kreatywnych rozwiązań. Ważne jest jak najwcześniejsze wychwycenie potencjalnych konfliktów i wspólne, interdyscyplinarne opracowanie układu budynku.
Interdyscyplinarność jako wyzwanie i źródło fascynacji
Wiktor podkreśla, że fascynację projektowaniem budynków zawdzięcza właśnie tej złożoności i konieczności stałej koordynacji pomiędzy wieloma specjalistami – od architektów, przez inżynierów różnych branż, po konsultantów technologicznych i projektantów krajobrazu. W jego odczuciu największą satysfakcję przynosi nie tylko samo projektowanie, ale i odpowiednio wczesne identyfikowanie potencjalnych problemów i ich rozwiązywanie z korzyścią dla wszystkich uczestników procesu.
Inżynieria w cieniu – decyzje, których nie widać
Choć praca inżyniera bywa często niewidoczna dla użytkowników końcowych, jej wpływ na komfort, bezpieczeństwo i jakość życia w mieście jest trudny do przecenienia. Właśnie dlatego tak istotne są te „niewidzialne decyzje”, które zapadają na długo przed tym, jak pojawią się pierwsze ściany nowego budynku.
Świetnym tego przykładem może być Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, którego realizacja, jak opowiadał mój rozmówca, wymagała ścisłej koordynacji z funkcjonującą infrastrukturą metra. Budynek został bowiem posadowiony bezpośrednio nad tunelami i stacją drugiej linii, a jego konstrukcja wymagała zaawansowanych analiz, konsultacji ze specjalistami oraz precyzyjnych symulacji, tak aby możliwe było prowadzenie budowy bez zakłóceń w ruchu pociągów.
Efekt wspólnej pracy – jak współdziałanie buduje jakość
To, co w tym przypadku zasługuje na szczególne uznanie, to nie tylko inżynieryjna precyzja, ale także interdyscyplinarna współpraca – zarówno z projektantami wentylacji i sieci, jak i z wykonawcami oraz uczelniami technicznymi. Efekt? Budynek, który powstał w trudnych warunkach miejskich, nie zakłócając funkcjonowania miasta i jego mieszkańców.
Ale jak podkreślał mój gość – wpływ inżynierii na budynki nie kończy się na stabilności konstrukcji. To także komfort cieplny, efektywność energetyczna, dostępność przestrzeni dla wszystkich użytkowników, a coraz częściej również ograniczanie wpływu budownictwa na środowisko naturalne. To właśnie ten ostatni aspekt staje się jego osobistym polem szczególnego zaangażowania – szukanie rozwiązań projektowych, które minimalizują ślad węglowy budynków i sprzyjają adaptacji miast do zmian klimatu.
Książka odcinka:
Świat na rozdrożu - Marcin Popkiewicz